Ślady
>
Archiwum
>
2000
>
Biuletyn nr 2
|
||
Ślady, numer 2 / 2000 (Biuletyn nr 2) AktualnoĹci âKsiÄ Ĺźka dramatycznie aktualnaâ Dnia 30 maja br. w Warszawie, w gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej odbyĹa siÄ uroczysta prezentacja ksiÄ Ĺźki Ks. L. Giussaniego âZmysĹ religijnyâ. W spotkaniu gĹos zabrali: Ks. Bp. Tadeusz Pieronek, oraz panowie: Tomasz WoĹek, Krzysztof Piesiewicz i WiesĹaw Walendziak. Ks. Bp. Tadeusz Pieronek DoĹÄ trudno jest odnieĹÄ siÄ do takiej ksiÄ Ĺźki, ja miaĹem okazjÄ poznaÄ autora przed wielu laty. ByĹem Ĺwiadkiem wzrastania, rozwijania siÄ ruchu Comunione e Liberazione, zwĹaszcza na terenie WĹoch i Szwajcarii, miaĹem kontakty z ludĹşmi, ktĂłrzy byli w to bardzo gĹÄboko zaangaĹźowani. StÄ d teĹź, ta ksiÄ Ĺźka byĹa dla mnie przede wszystkim odczytaniem tej wielkiej osobowoĹci, jakÄ jest Luigi Giussani. MuszÄ powiedzieÄ, Ĺźe tak, jak niegdyĹ czytywaĹem fragmenty róşnych jego wypowiedzi (czytaĹem jego artykuĹy na ogóŠpo wĹosku i to byĹo trudne), to czytajÄ c tÄ ksiÄ ĹźkÄ, ta intuicja, Ĺźe to jest trudny kawaĹek, trudny orzech do zgryzienia, bardzo siÄ potwierdziĹa. To nie jest ksiÄ Ĺźka do przejrzenia, to jest mÄ dra ksiÄ Ĺźka, a zatem wymagajÄ ca refleksji i powrotu, wielokrotnego powrotu do treĹci, ktĂłre sÄ w nie zawarte. OczywiĹcie, kojarzy mi siÄ teĹź ta ksiÄ Ĺźka z wysiĹkiem, jaki zostaĹ wĹoĹźony przez Autora w jej powstanie. Nie wiem, ale takie mam przekonanie, Ĺźe to nie byĹy teksty pisane na zamĂłwienie wydawcy, tylko byĹy to teksty pisane na zamĂłwienie duszpasterskie. ZwĹaszcza w kontaktach z mĹodzieĹźÄ , ktĂłra w tamtych latach, kiedy Giussani zaczynaĹ swoje wykĹady w Mediolanie, w szkole Ĺredniej, no, chyba nie odstawaĹa od tej, z jakÄ mamy do czynienia dzisiaj w Polsce. To znaczy byĹa to mĹodzieĹź, ktĂłra, no moĹźe trochÄ inna, moĹźe nie z tych dzisiejszych lat, ale w kaĹźdym razie z tymi samymi problemami. PoniewaĹź skoĹczyĹa siÄ epoka, w ktĂłrej wychowanie religijne i stawianie sobie pytaĹ ostatecznych wynosiĹo siÄ z domu i ze szkoĹy â z domu, ze szkoĹy i z KoĹcioĹa. Te rzeczywistoĹci wychowawcze rozeszĹy siÄ, pokĹĂłciĹy siÄ ze sobÄ i doprowadziĹy do tego, Ĺźe w czĹowieku powstaĹ jeszcze gĹÄbszy dramat, bo juĹź dramatem jest, Ĺźe czĹowiek musi sobie postawiÄ te pytania. Po co jest? DokÄ d zmierza? JeĹźeli nie moĹźe sobie ich postawiÄ w harmonii ze swoim Ĺźyciem i otoczeniem, to ten dramat siÄ zwiÄksza. Musi dojĹÄ do tego, by owe pytania mĂłc spokojnie sobie postawiÄ. Bardzo mnie uderza w tej ksiÄ Ĺźce to, Ĺźe zmysĹ religijny wywodzi Giussani nie z jakiejĹ funkcji ludzkiej duszy, tylko z caĹego czĹowieka, ze wszystkich jego wĹaĹciwoĹÄ, angaĹźujÄ c w to i rozum, i uczucie, i w ogĂłle wszystko czym czĹowiek jest i czym czĹowiek Ĺźyje. OczywiĹcie, ksiÄ Ĺźka zrodziĹa siÄ teĹź w pewnym kontekĹcie kulturowym, chodzi mi, wydaje mi siÄ o odpowiedĹş na te pytania, ktĂłre zrodziĹo oĹwiecenie. Na te problemy, ktĂłre zrodziĹo oĹwiecenie, aĹź do caĹkowitej absolutyzacji rozumu i do odmĂłwienia czĹowiekowi wszystkiego, co ma charakter niematerialny w róşnych odmianach. OczywiĹcie, nie mĂłwiÄ, Ĺźe to w jednym umyĹle i od razu siÄ zrodziĹo, ale takie konsekwencje to miaĹo. âZmysĹ religijny â pisze Giussani â jest cechÄ charakterystycznÄ ludzkiego poziomu natury, utoĹźsamiajÄ cy siÄ z rozumnÄ intuicjÄ i dramatycznym wzruszeniem, z jakim czĹowiek , patrzÄ c na wĹasne Ĺźycie i sobie podobnym powiada: LiĹciom podobni. Od gaĹÄzi oddarty matecznej, listku maĹy, dokÄ d lecisz?â. Uderza w tej ksiÄ Ĺźce erudycja i fantastyczna ĹatwoĹÄ poruszania siÄ po literaturze, kulturze europejskiej. PiÄkne jest odwoĹanie siÄ do ciÄ gĹoĹci, jaka istnieje miÄdzy filozofami staroĹźytnymi a myĹlÄ wspĂłĹczesnÄ . JeĹźeli idziemy tokiem rozumowania, jaki proponuje Giussani, widaÄ w tej ksiÄ Ĺźce â w ktĂłrej znajdujÄ siÄ, proszÄ mi wybaczyÄ jeĹźeli siÄ Ĺşle wyraĹźÄ, wzory matematyczne, czy pojÄcia z algebry, ktĂłrych ja odczytaÄ nie potrafiÄ i przed wejĹciem, staraĹem siÄ pytaÄ, jak siÄ to czyta, jak to wyraziÄ sĹowami â Ĺźe jest to odniesienie siÄ do jakiejĹ caĹoĹci, ale to jest humanizm w peĹni, to jest coĹ takiego, czego ekonomia nie rozgryzie. Tu trzeba wielkiego ducha, ktĂłry dobiera siÄ do czĹowieka i z tego czĹowieka wydobywa to, co jest w nim wartoĹciowe. Druga, czy moĹźe trzecia refleksja i cytat: âĹwiat jest znakiem. RzeczywistoĹÄ odsyĹa do jakiejĹ innej rzeczywistoĹci. Rozum, aby pozostaÄ wierny swojej naturze i temu przywoĹaniu, zmuszony jest do przyjÄcia czegoĹ innego, co wszystko podtrzymuje i wyjaĹniaâ. Naturalnie, Ĺźe caĹy wywĂłd Giussaniego zmierza do odkrycia Boga drogÄ czasem doĹÄ zawiĹego, jak dla mnie, trudnego, choÄ bardzo rygorystycznego rozumowania. OdwoĹywania siÄ do logiki, odwoĹywania siÄ do zaskakujÄ co prostych porĂłwnaĹ, do ktĂłrych sami nie chcemy siÄ odwoĹaÄ dlatego, Ĺźe nie myĹlimy. Bardzo czÄsto nie myĹlimy. I Giussani potrafi zilustrowaÄ pewne postawy ludzkie, przeĹźycia ludzkie. Tak zupeĹnie ewidentnym przykĹadem, Ĺźe czĹowiek czuje siÄ zaskoczony trafnoĹciÄ tego spostrzeĹźenia i brakiem podobnych refleksji u siebie w sytuacjach, w ktĂłrych byĹoby to bardzo potrzebne. I wreszcie ostania sprawa i znĂłw cytat: âPewnego razu, jako chĹopiec zgubiĹem siÄ w wielkim lesie, (oczywiĹcie bĹÄ dzi po tym lesie i zbliĹźa siÄ wieczĂłr i zdaje sobie sprawÄ, Ĺźe pobĹÄ dziĹ, Ĺźe moĹźe to byÄ dla niego ciÄĹźka sytuacja i wydobywa z siebie krzyk. Na ten krzyk, po pewnym czasie, odezwaĹ siÄ gĹos) - pojawiĹo siÄ uczucie niewymownego wyzwolenia. UĹźyĹem mojej ludzkiej energii do osiÄ gniÄcia celu, dla ktĂłrego ona w tym tragicznym momencie zaistniaĹa. I mogĹem odnowiÄ mojÄ aktywnÄ wolnoĹÄ, zaĹ stopy moje podÄ ĹźyĹy ku ocaleniuâ. I to zdanie, ktĂłre mnie bardzo uderzyĹo: âUsĹyszany gĹos niczego nie dokonaĹ za mnie, ani teĹź mnie nie przekreĹliĹâ. I to sÄ sĹowa, ktĂłre Giussani odnosi, mam wyczucie, do faktu objawienia siÄ Boga czĹowiekowi: ââŚniczego nie dokonaĹ za mnie ani teĹź nie przekreĹliĹ mnieâ. Objawienie jest faktem przyjmowanym przez czĹowieka w peĹnej wolnoĹci i myĹlÄ, Ĺźe dlatego ta ksiÄ Ĺźka jest tak gĹÄboka i tak wspĂłĹczesna, Ĺźe pozwala odkryÄ w czĹowieku wszystkie jego dobre strony. Ostrzega przed, tak jak ja odniosĹem wraĹźenie - ostrzega szczegĂłlnie przed tym, Ĺźe czĹowiek czasem lekcewaĹźy siebie samego i po prostu nie zastanawia siÄ nad tym, co robi. To jest jego nieszczÄĹcie. To jest chyba jego najwiÄkszy dramat, bo moĹźe potrafi te pytania, ktĂłre sÄ dla niego istotne, stawiaÄ, i ma moĹźnoĹÄ uzyskaÄ na nie odpowiedĹş, nie tracÄ c nic z siebie.
Krzysztof Piesiewicz ProszÄ PaĹstwa, to jest promocja ksiÄ Ĺźki, wiÄc trzeba o niej mĂłwiÄ dobrze. Dlatego ja chciaĹem od razu powiedzieÄ, Ĺźe nie traktujemy obecnoĹci tutaj tylko jako wstawionej postaci, ktĂłra ma moĹźliwoĹÄ sprzedania duĹźej iloĹci egzemplarzy. Doprawdy, moje przygody z ksiÄdzem Luigi Giussanim sÄ zupeĹnie inne. Otóş nie miaĹem przyjemnoĹci ani go poznaÄ, tak jak ksiÄ dz biskup, czego oczywiĹcie bardzo ĹźaĹujÄ, ani nie miaĹem nic wspĂłlnego ze wspĂłlnotÄ , ktĂłra przez ksiÄdza Giussaniego zostaĹa powoĹana do Ĺźycia. StÄ d wiÄc moje przygody z zapisanymi przez L. Giussaniego kartkami sÄ zupeĹnie czyste, to znaczy ja siÄ wczytujÄ w te wyrazy uĹoĹźone w zdania i zdania uĹoĹźone w pewnÄ myĹl, i mam do tego stosunek zupeĹnie taki, powiedzmy, subiektywny naturalnie, ale nie zwiÄ zany z czymkolwiek, z czym zwiÄ zany jest ksiÄ dz Giussani, w sensie wspĂłlnoty, ktĂłrÄ prezentuje. Przedziwne to, proszÄ PaĹstwa, Ĺźe kiedy pierwszy raz zetknÄ Ĺem siÄ z ksiÄ ĹźkÄ Giussaniego, kiedy kilka lat temu zwrĂłciĹ siÄ do mnie pewien wĹoski dyrektor teatru, reĹźyser, Ĺźeby przenieĹÄ coĹ napisanego przeze mnie na deski teatru koĹo Mediolanu i kiedy odwiedziĹ mnie w Polsce, przyniĂłsĹ ksiÄ ĹźkÄ pod tytuĹem âCzas i ĹwiÄ tyniaâ. Nie wiem, dlaczego tak siÄ staĹo, nie mam pojÄcia, czy on coĹ wyczytaĹ w tym, co ja zapisaĹem, czy teĹź rozmowa miÄdzy nami, telefoniczna, ktĂłra poprzedzaĹa spotkanie, spowodowaĹa to, Ĺźe przyniĂłsĹ ksiÄ ĹźkÄ. GdzieĹ poĹoĹźyĹem jÄ na pĂłĹce i zbiegiem okolicznoĹci siÄgnÄ Ĺem po niÄ . Oto olĹnienie, jakieĹ piÄkne stronice dotyczÄ ce wiary, ludzkiego doĹwiadczenia, tÄsknot. Oto telefon tydzieĹ temu, nie wiadomo z jakiej przyczyny jestem ĹciÄ gniÄty na to spotkania, bo niby co, ani nie jestem zwiÄ zany ze wspĂłlnotÄ , ani nie znam ksiÄdza Giussaniego, ani nie jestem zawodowo trudniÄ cym siÄ recenzowaniem tego rodzaju ksiÄ Ĺźek. WziÄ Ĺem to do rÄki, proszÄ PaĹstwa, i mam doprawdy ĹwiadomoĹÄ, nie przesadzÄ, Ĺźe w osobie tego duchownego spotkaĹem brata, spotkaĹem kogoĹ, z kim mam caĹkowite porozumienie, kto we wspĂłĹczesnej rzeczywistoĹci odbiera Ĺwiat w sposĂłb taki, iĹź w tym odbiorze nie ma Ĺźadnych uprzedzeĹ. Spotykam kogoĹ, kto jak gdyby opisywaĹ mi pewne moje doznania, pewien mĂłj wĹasny oglÄ d rzeczywistoĹci. Mam z nim bardzo bliski kontakt przez jego odczuwanie Ĺwiata, odbieranie Ĺwiata i opisywanie. TakĹźe opisywanie wraĹźliwoĹci czĹowieka, jego nostalgii i tÄsknot. Oto, proszÄ PaĹstwa, mogÄ stwierdziÄ, poniewaĹź pytano mnie o osobiste doĹwiadczenia, na miĹoĹÄ Boga, dlaczego nie miaĹem takiego katechety. Bo oto jeĹźeli PaĹstwo pytacie mnie o moje doĹwiadczenia osobiste, to pamiÄtam, majÄ c dziewiÄÄ czy dziesiÄÄ lat, gdzieĹ z maĹego koĹciĂłĹka pod WarszawÄ po prostu uciekĹem, bo katecheta mnie straszyĹ. Moja wraĹźliwoĹÄ dziecka nie byĹa odporna na tego rodzaju wykĹadanie wiary. I oto spotykam ksiÄ ĹźkÄ ksiÄdza Luigi Giussaniego o czterdzieĹci lat za późno, albo troszeczkÄ wiÄcej. Ale gdyby PaĹstwo zapytali z czym jest mi to bliskie, oto jest myĹlenie o ludzkim doĹwiadczeniu, czy o wierze, jakie mogÄ odnaleĹşÄ w publikacjach Thomasa Mertona. To jest, proszÄ PaĹstwa, to, na co moĹźemy wpaĹÄ w myĹleniu o religijnoĹci i o wspĂłlnocie religijnej, jakie znajdujemy w wypowiedziach prof. Stefana ĹwieĹźawskiego. Tak mi siÄ wydaje, Ĺźe gdzieĹ bardzo duĹźo ludzi siÄ spotyka, ale jeĹźeli mnie byĹcie zapytali, kogo spotkaĹem na drodze, ktĂłra doprowadziĹa mnie do takiego myĹlenia, ktĂłre prezentuje Thomas Merton, to zdziwicie siÄ PaĹstwo, oto jestem studentem prawa, tu nie opodal i wpadam na ksiÄ ĹźkÄ Mario Soski âNormy moralneâ. WychodzÄ one z zupeĹnie innej formacji, ale oto, Ĺźe myĹlenie o doĹwiadczeniu ludzkim jest bardzo podobne. Oto, proszÄ PaĹstwa, okrzyczany ateista, chociaĹź chyba tak nie jest, Albert Camus, teĹź gdzieĹ dotyka tego rodzaju myĹlenia o doĹwiadczeniu ludzkim. I to sÄ takie moje etapy, ktĂłre doprowadzajÄ do tego, co prezentuje Giussani, Ĺźeby wejĹÄ i dotknÄ Ä tajemnicy przez ludzkie, zwykĹe doĹwiadczenie. DoĹwiadczenie, pierwsza rzecz, ktĂłrÄ nam proponuje Giussani: doĹwiadczaj Ĺźycia, doĹwiadczaj czĹowieczeĹstwa a doĹwiadczysz tajemnicy. A wiÄc Giussani proponuje to, o czym mÄdrzec Stefan ĹwieĹźawski, profesor, mĂłwi, Ĺźe kryzysem naszej kultury jest kryzys tego, co nazywa siÄ w filozofii metafizykÄ , zatem nie wywoĹywanie duchĂłw, ale dotkniÄcie dziwnoĹci naszego istnienia, dziwnoĹci Ĺwiata, nostalgii za dobrem, piÄknem, harmoniÄ , miĹoĹciÄ . Giussani mĂłwi, Ĺźe to jest empirycznie sprawdzalne, Ĺźe to jest dotykalne: trzeba tylko chcieÄ. PrĂłbuje mĂłwiÄ caĹy czas: spotykamy siÄ ze SĹowem, co jest przedziwne byÄ moĹźe, kiedy czytamy sĹowa, strony, zdania u duchownych z innego pokolenia albo inaczej myĹlÄ cych. On mĂłwi caĹy czas o realizmie metafizycznym, a wiÄc o istnieniu tajemnicy. Giussani mĂłwi o czymĹ, co jest fenomenalne w Ĺźyciu, a czego trzeba doĹwiadczyÄ, nie lekcewaĹźyÄ. MĂłwi o spotkaniach, o waĹźnoĹci spotkania czĹowieka z czĹowiekiem, o cudownoĹci spotkaĹ. Jego wspaniaĹe dotykanie problemu wolnoĹci. Teraz, i to trzeba powiedzieÄ tutaj na marginesie, Ĺźe ksiÄ Ĺźka ta jest bardzo potrzebna i bardzo, bardzo aktualna w pewnym zagubieniu, w jakim funkcjonujemy. Giussani mĂłwi o wolnoĹci i przypomina oczywiĹcie o odpowiedzialnoĹci, ale teĹź mĂłwi, Ĺźe odpowiedzialnoĹÄ to odpowiedĹş - komu dana odpowiedĹş? ChciaĹoby siÄ przywoĹaÄ wspĂłĹczesny katechizm - a wiÄc sposĂłb tak znowu doĹwiadczalny, znowu funkcjonujÄ cy w rzeczywistoĹci - kiedy mĂłwi, Ĺźe jest to odpowiedĹş dana harmonii, piÄknu, tajemnicy, a zatem znowu przez doĹwiadczenie przez rzeczywistoĹÄ. ChciaĹoby siÄ powiedzieÄ, proszÄ PaĹstwa, Ĺźe to jest tak istotne, poniewaĹź aby zaakceptowaÄ to, co zwiemy Nowym Przymierzem, chyba trzeba siÄgnÄ Ä i rzeczywiĹcie poprzez to, co proponuje Giussani dotknÄ Ä tajemnicy, Ĺźeby moĹźna byĹo wejĹÄ w ten drugi etap. A oto, proszÄ PaĹstwa, inne doĹwiadczenie. Kiedy przeczytaĹem ksiÄ ĹźkÄ Giussaniego, poczuĹem siÄ bardzo razem z nim, wspĂłlnie, wspĂłlnie myĹlÄ cym, oto moje wielkie przygody osobiste. PoniewaĹź tu sÄ pytania o osobiste wypowiedzi, ksiÄ Ĺźka przypomina mi caĹe piĹmiennictwo Simone Weil. I spotykam u Giussaniego przywoĹywanie Sofoklesa, oto jest odwoĹywanie siÄ do âAntygonyâ i nagle gdzieĹ pojawia siÄ zdanie zwiÄ zane z kulturÄ , w ktĂłrej tkwimy z toĹźsamoĹciÄ (naszÄ ), w ktĂłrej tkwimy i oto przywoĹana jest Antygona, w ktĂłrej wypowiedziach, zdaniach, moĹźemy widzieÄ antycypacjÄ chrzeĹcijaĹstwa: âLepiej sĹuchaÄ Boga, nuĹź ludziâ mĂłwi Antygona. Giussani tego dotyka. Oto pod koniec XX wieku, Giussani, juĹź pod koniec lat piÄÄdziesiÄ tych, wie coĹ, co my dzisiaj wiemy na pewno. Kilka dni temu otrzymaĹem scenariusz napisany przez znanego, polskiego twĂłrcÄ filmowego, w ktĂłrym dwie trzecie dialogĂłw jest rozmowÄ na temat istnienia lub nieistnienia Boga. ZadzwoniĹem do niego i powiedziaĹem Ĺźeby lepiej tego filmu nie robiĹ, bo juĹź takich pytaĹ nikt sobie nie zadaje. MoĹźna o tym nie mĂłwiÄ, moĹźna milczeÄ. Giussani tutaj dotyka problemu rozumu i proponuje: tkwijcie w realizmie, tkwijcie w rzeczywistoĹci, tkwijcie w dziaĹaniu empirycznym, nie bĂłjcie siÄ doĹwiadczenia, rozum do tego jest dany. Rozum jest dany do odkrywania tajemnicy, poniewaĹź ta metafizyka, ona jest naprawdÄ, dobro jest dotykalne, piÄkno jest dotykalne, to wszystko jest empirycznie sprawdzalne. Oto dzisiaj, pod koniec XX wieku, kiedy mogliĹmy spojrzeÄ na naszÄ planetÄ z odlegĹoĹci, wiemy lepiej i wiÄcej na temat nieskoĹczonoĹci i tajemnicy, niĹź kiedykolwiek. Oto rozum i doĹwiadczenie, o ktĂłrym Giussani pisze duĹźo wczeĹniej: jest dzisiaj dla nas ewidentne, Ĺźe ostatecznej odpowiedzi nigdy nie bÄdzie i ten wzĂłr, ktĂłry on nam dzisiaj proponuje, ktĂłry mĂłwi o energii ludzkiej, ktĂłrÄ ja bym nazwaĹ nostalgiÄ , Ĺźe z tej nostalgii wynika energia i pcha nas jeszcze w kierunku wiÄkszej tajemnicy. ChociaĹź jeszcze wiÄcej wiemy, tej odpowiedzi na ostateczne pytanie nie bÄdzie. I proszÄ PaĹstwa, to jest propozycja na ten czas, na te okolicznoĹci, na tÄ sytuacjÄ, w ktĂłrej Ĺźyjemy. Jest to propozycja fantastyczna. Rozmowy o czĹowieczeĹstwie, o tajemnicy, rozmowy o tym, Ĺźeby znaleĹşÄ siÄ we wspĂłlnocie wiary. Ale tak naprawdÄ, Ĺźeby ta wiara nie doznawaĹa ideologizacji, z czym mamy do czynienia co godzinÄ, codziennie, co tydzieĹ, co miesiÄ c. Spotykam siÄ z tym bardzo czÄsto na pĹaszczyĹşnie parlamentarnej, na pĹaszczyĹşnie róşnych wspĂłlnot ludzkich itd. Oto ochrona, czy teĹź obrona tej nostalgii, ktĂłra chce tajemnicy, moĹźe byÄ tylko poprzez niedopuszczenie ideologĂłw do tej sfery przeĹźywania czĹowieka, ktĂłra jest istotÄ czĹowieczeĹstwa w sumie. Co moĹźna powiedzieÄ? MoĹźna powiedzieÄ, Ĺźe tego rodzaju teksty ukazujÄ siÄ za późno, dla mnie na pewno, dla mnie na pewno. Czego moĹźe sobie ĹźyczyÄ? Aby moje wnuki wpadĹy na tego rodzaju katechetĂłw. DziÄkujÄ bardzo. Ĺťeby PaĹstwa wciÄ gnÄ Ä w kupowanie tej ksiÄ Ĺźki, to chcÄ przytoczyÄ taki smaczek. GdzieĹ Giussani wyciÄ ga list napisany do znanego, Ĺwietnego matematyka wĹoskiego Severiego i z tego listu wyciÄ ga taki fragment. Einstein pisze: âKto nie uznaje niezgĹÄbionej tajemnicy, w ogĂłle nie powinien byÄ uczonymâ. No wiÄc, jeĹźeli z takich ust coĹ takiego pada, no to zostajemy wciÄ gniÄci chyba w tÄ lekturÄ i propozycjÄ. Giussani mĂłwi: âdoĹwiadczamy tajemnicy przez doĹwiadczenie Ĺźycia. Ja proponujÄ: sprĂłbujmy doĹwiadczaÄ Ĺźycia przez doĹwiadczenie Giussaniego, a dotkniemy tajemnicy.
|