Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2000 > Biuletyn nr 2

Ślady, numer 2 / 2000 (Biuletyn nr 2)

Aktualności

„Książka dramatycznie aktualna”

Dnia 30 maja br. w Warszawie, w gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej odbyła się uroczysta prezentacja książki Ks. L. Giussaniego „Zmysł religijny”. W spotkaniu głos zabrali: Ks. Bp. Tadeusz Pieronek, oraz panowie: Tomasz Wołek, Krzysztof Piesiewicz i Wiesław Walendziak.


Ks. Bp. Tadeusz Pieronek

Dość trudno jest odnieść się do takiej książki, ja miałem okazję poznać autora przed wielu laty. Byłem świadkiem wzrastania, rozwijania się ruchu Comunione e Liberazione, zwłaszcza na terenie Włoch i Szwajcarii, miałem kontakty z ludźmi, którzy byli w to bardzo głęboko zaangażowani. Stąd też, ta książka była dla mnie przede wszystkim odczytaniem tej wielkiej osobowości, jaką jest Luigi Giussani.

Muszę powiedzieć, że tak, jak niegdyś czytywałem fragmenty różnych jego wypowiedzi (czytałem jego artykuły na ogół po włosku i to było trudne), to czytając tę książkę, ta intuicja, że to jest trudny kawałek, trudny orzech do zgryzienia, bardzo się potwierdziła. To nie jest książka do przejrzenia, to jest mądra książka, a zatem wymagająca refleksji i powrotu, wielokrotnego powrotu do treści, które są w nie zawarte.

Oczywiście, kojarzy mi się też ta książka z wysiłkiem, jaki został włożony przez Autora w jej powstanie. Nie wiem, ale takie mam przekonanie, że to nie były teksty pisane na zamówienie wydawcy, tylko były to teksty pisane na zamówienie duszpasterskie. Zwłaszcza w kontaktach z młodzieżą, która w tamtych latach, kiedy Giussani zaczynał swoje wykłady w Mediolanie, w szkole średniej, no, chyba nie odstawała od tej, z jaką mamy do czynienia dzisiaj w Polsce. To znaczy była to młodzież, która, no może trochę inna, może nie z tych dzisiejszych lat, ale w każdym razie z tymi samymi problemami. Ponieważ skończyła się epoka, w której wychowanie religijne i stawianie sobie pytań ostatecznych wynosiło się z domu i ze szkoły – z domu, ze szkoły i z Kościoła. Te rzeczywistości wychowawcze rozeszły się, pokłóciły się ze sobą i doprowadziły do tego, że w człowieku powstał jeszcze głębszy dramat, bo już dramatem jest, że człowiek musi sobie postawić te pytania. Po co jest? Dokąd zmierza? Jeżeli nie może sobie ich postawić w harmonii ze swoim życiem i otoczeniem, to ten dramat się zwiększa. Musi dojść do tego, by owe pytania móc spokojnie sobie postawić.

Bardzo mnie uderza w tej książce to, że zmysł religijny wywodzi Giussani nie z jakiejś funkcji ludzkiej duszy, tylko z całego człowieka, ze wszystkich jego właściwość, angażując w to i rozum, i uczucie, i w ogóle wszystko czym człowiek jest i czym człowiek żyje. Oczywiście, książka zrodziła się też w pewnym kontekście kulturowym, chodzi mi, wydaje mi się o odpowiedź na te pytania, które zrodziło oświecenie. Na te problemy, które zrodziło oświecenie, aż do całkowitej absolutyzacji rozumu i do odmówienia człowiekowi wszystkiego, co ma charakter niematerialny w różnych odmianach. Oczywiście, nie mówię, że to w jednym umyśle i od razu się zrodziło, ale takie konsekwencje to miało. „Zmysł religijny – pisze Giussani – jest cechą charakterystyczną ludzkiego poziomu natury, utożsamiający się z rozumną intuicją i dramatycznym wzruszeniem, z jakim człowiek , patrząc na własne życie i sobie podobnym powiada: Liściom podobni. Od gałęzi oddarty matecznej, listku mały, dokąd lecisz?”. Uderza w tej książce erudycja i fantastyczna łatwość poruszania się po literaturze, kulturze europejskiej. Piękne jest odwołanie się do ciągłości, jaka istnieje między filozofami starożytnymi a myślą współczesną. Jeżeli idziemy tokiem rozumowania, jaki proponuje Giussani, widać w tej książce – w której znajdują się, proszę mi wybaczyć jeżeli się źle wyrażę, wzory matematyczne, czy pojęcia z algebry, których ja odczytać nie potrafię i przed wejściem, starałem się pytać, jak się to czyta, jak to wyrazić słowami – że jest to odniesienie się do jakiejś całości, ale to jest humanizm w pełni, to jest coś takiego, czego ekonomia nie rozgryzie. Tu trzeba wielkiego ducha, który dobiera się do człowieka i z tego człowieka wydobywa to, co jest w nim wartościowe.

Druga, czy może trzecia refleksja i cytat: „Świat jest znakiem. Rzeczywistość odsyła do jakiejś innej rzeczywistości. Rozum, aby pozostać wierny swojej naturze i temu przywołaniu, zmuszony jest do przyjęcia czegoś innego, co wszystko podtrzymuje i wyjaśnia”. Naturalnie, że cały wywód Giussaniego zmierza do odkrycia Boga drogą czasem dość zawiłego, jak dla mnie, trudnego, choć bardzo rygorystycznego rozumowania. Odwoływania się do logiki, odwoływania się do zaskakująco prostych porównań, do których sami nie chcemy się odwołać dlatego, że nie myślimy. Bardzo często nie myślimy. I Giussani potrafi zilustrować pewne postawy ludzkie, przeżycia ludzkie. Tak zupełnie ewidentnym przykładem, że człowiek czuje się zaskoczony trafnością tego spostrzeżenia i brakiem podobnych refleksji u siebie w sytuacjach, w których byłoby to bardzo potrzebne.

I wreszcie ostania sprawa i znów cytat: „Pewnego razu, jako chłopiec zgubiłem się w wielkim lesie, (oczywiście błądzi po tym lesie i zbliża się wieczór i zdaje sobie sprawę, że pobłądził, że może to być dla niego ciężka sytuacja i wydobywa z siebie krzyk. Na ten krzyk, po pewnym czasie, odezwał się głos) - pojawiło się uczucie niewymownego wyzwolenia. Użyłem mojej ludzkiej energii do osiągnięcia celu, dla którego ona w tym tragicznym momencie zaistniała. I mogłem odnowić moją aktywną wolność, zaś stopy moje podążyły ku ocaleniu”. I to zdanie, które mnie bardzo uderzyło: „Usłyszany głos niczego nie dokonał za mnie, ani też mnie nie przekreślił”. I to są słowa, które Giussani odnosi, mam wyczucie, do faktu objawienia się Boga człowiekowi: „…niczego nie dokonał za mnie ani też nie przekreślił mnie”. Objawienie jest faktem przyjmowanym przez człowieka w pełnej wolności i myślę, że dlatego ta książka jest tak głęboka i tak współczesna, że pozwala odkryć w człowieku wszystkie jego dobre strony. Ostrzega przed, tak jak ja odniosłem wrażenie - ostrzega szczególnie przed tym, że człowiek czasem lekceważy siebie samego i po prostu nie zastanawia się nad tym, co robi. To jest jego nieszczęście. To jest chyba jego największy dramat, bo może potrafi te pytania, które są dla niego istotne, stawiać, i ma możność uzyskać na nie odpowiedź, nie tracąc nic z siebie.

 

Krzysztof Piesiewicz

Proszę Państwa, to jest promocja książki, więc trzeba o niej mówić dobrze. Dlatego ja chciałem od razu powiedzieć, że nie traktujemy obecności tutaj tylko jako wstawionej postaci, która ma możliwość sprzedania dużej ilości egzemplarzy. Doprawdy, moje przygody z księdzem Luigi Giussanim są zupełnie inne. Otóż nie miałem przyjemności ani go poznać, tak jak ksiądz biskup, czego oczywiście bardzo żałuję, ani nie miałem nic wspólnego ze wspólnotą, która przez księdza Giussaniego została powołana do życia. Stąd więc moje przygody z zapisanymi przez L. Giussaniego kartkami są zupełnie czyste, to znaczy ja się wczytuję w te wyrazy ułożone w zdania i zdania ułożone w pewną myśl, i mam do tego stosunek zupełnie taki, powiedzmy, subiektywny naturalnie, ale nie związany z czymkolwiek, z czym związany jest ksiądz Giussani, w sensie wspólnoty, którą prezentuje.

Przedziwne to, proszę Państwa, że kiedy pierwszy raz zetknąłem się z książką Giussaniego, kiedy kilka lat temu zwrócił się do mnie pewien włoski dyrektor teatru, reżyser, żeby przenieść coś napisanego przeze mnie na deski teatru koło Mediolanu i kiedy odwiedził mnie w Polsce, przyniósł książkę pod tytułem „Czas i świątynia”. Nie wiem, dlaczego tak się stało, nie mam pojęcia, czy on coś wyczytał w tym, co ja zapisałem, czy też rozmowa między nami, telefoniczna, która poprzedzała spotkanie, spowodowała to, że przyniósł książkę. Gdzieś położyłem ją na półce i zbiegiem okoliczności sięgnąłem po nią. Oto olśnienie, jakieś piękne stronice dotyczące wiary, ludzkiego doświadczenia, tęsknot. Oto telefon tydzień temu, nie wiadomo z jakiej przyczyny jestem ściągnięty na to spotkania, bo niby co, ani nie jestem związany ze wspólnotą, ani nie znam księdza Giussaniego, ani nie jestem zawodowo trudniącym się recenzowaniem tego rodzaju książek.

Wziąłem to do ręki, proszę Państwa, i mam doprawdy świadomość, nie przesadzę, że w osobie tego duchownego spotkałem brata, spotkałem kogoś, z kim mam całkowite porozumienie, kto we współczesnej rzeczywistości odbiera świat w sposób taki, iż w tym odbiorze nie ma żadnych uprzedzeń. Spotykam kogoś, kto jak gdyby opisywał mi pewne moje doznania, pewien mój własny ogląd rzeczywistości. Mam z nim bardzo bliski kontakt przez jego odczuwanie świata, odbieranie świata i opisywanie. Także opisywanie wrażliwości człowieka, jego nostalgii i tęsknot. Oto, proszę Państwa, mogę stwierdzić, ponieważ pytano mnie o osobiste doświadczenia, na miłość Boga, dlaczego nie miałem takiego katechety. Bo oto jeżeli Państwo pytacie mnie o moje doświadczenia osobiste, to pamiętam, mając dziewięć czy dziesięć lat, gdzieś z małego kościółka pod Warszawą po prostu uciekłem, bo katecheta mnie straszył. Moja wrażliwość dziecka nie była odporna na tego rodzaju wykładanie wiary. I oto spotykam książkę księdza Luigi Giussaniego o czterdzieści lat za późno, albo troszeczkę więcej. Ale gdyby Państwo zapytali z czym jest mi to bliskie, oto jest myślenie o ludzkim doświadczeniu, czy o wierze, jakie mogę odnaleźć w publikacjach Thomasa Mertona. To jest, proszę Państwa, to, na co możemy wpaść w myśleniu o religijności i o wspólnocie religijnej, jakie znajdujemy w wypowiedziach prof. Stefana Świeżawskiego. Tak mi się wydaje, że gdzieś bardzo dużo ludzi się spotyka, ale jeżeli mnie byście zapytali, kogo spotkałem na drodze, która doprowadziła mnie do takiego myślenia, które prezentuje Thomas Merton, to zdziwicie się Państwo, oto jestem studentem prawa, tu nie opodal i wpadam na książkę Mario Soski „Normy moralne”. Wychodzą one z zupełnie innej formacji, ale oto, że myślenie o doświadczeniu ludzkim jest bardzo podobne.

Oto, proszę Państwa, okrzyczany ateista, chociaż chyba tak nie jest, Albert Camus, też gdzieś dotyka tego rodzaju myślenia o doświadczeniu ludzkim. I to są takie moje etapy, które doprowadzają do tego, co prezentuje Giussani, żeby wejść i dotknąć tajemnicy przez ludzkie, zwykłe doświadczenie. Doświadczenie, pierwsza rzecz, którą nam proponuje Giussani: doświadczaj życia, doświadczaj człowieczeństwa a doświadczysz tajemnicy. A więc Giussani proponuje to, o czym mędrzec Stefan Świeżawski, profesor, mówi, że kryzysem naszej kultury jest kryzys tego, co nazywa się w filozofii metafizyką, zatem nie wywoływanie duchów, ale dotknięcie dziwności naszego istnienia, dziwności świata, nostalgii za dobrem, pięknem, harmonią, miłością. Giussani mówi, że to jest empirycznie sprawdzalne, że to jest dotykalne: trzeba tylko chcieć. Próbuje mówić cały czas: spotykamy się ze Słowem, co jest przedziwne być może, kiedy czytamy słowa, strony, zdania u duchownych z innego pokolenia albo inaczej myślących. On mówi cały czas o realizmie metafizycznym, a więc o istnieniu tajemnicy. Giussani mówi o czymś, co jest fenomenalne w życiu, a czego trzeba doświadczyć, nie lekceważyć. Mówi o spotkaniach, o ważności spotkania człowieka z człowiekiem, o cudowności spotkań. Jego wspaniałe dotykanie problemu wolności.

Teraz, i to trzeba powiedzieć tutaj na marginesie, że książka ta jest bardzo potrzebna i bardzo, bardzo aktualna w pewnym zagubieniu, w jakim funkcjonujemy. Giussani mówi o wolności i przypomina oczywiście o odpowiedzialności, ale też mówi, że odpowiedzialność to odpowiedź - komu dana odpowiedź? Chciałoby się przywołać współczesny katechizm - a więc sposób tak znowu doświadczalny, znowu funkcjonujący w rzeczywistości - kiedy mówi, że jest to odpowiedź dana harmonii, pięknu, tajemnicy, a zatem znowu przez doświadczenie przez rzeczywistość. Chciałoby się powiedzieć, proszę Państwa, że to jest tak istotne, ponieważ aby zaakceptować to, co zwiemy Nowym Przymierzem, chyba trzeba sięgnąć i rzeczywiście poprzez to, co proponuje Giussani dotknąć tajemnicy, żeby można było wejść w ten drugi etap.

A oto, proszę Państwa, inne doświadczenie. Kiedy przeczytałem książkę Giussaniego, poczułem się bardzo razem z nim, wspólnie, wspólnie myślącym, oto moje wielkie przygody osobiste. Ponieważ tu są pytania o osobiste wypowiedzi, książka przypomina mi całe piśmiennictwo Simone Weil. I spotykam u Giussaniego przywoływanie Sofoklesa, oto jest odwoływanie się do „Antygony” i nagle gdzieś pojawia się zdanie związane z kulturą, w której tkwimy z tożsamością (naszą), w której tkwimy i oto przywołana jest Antygona, w której wypowiedziach, zdaniach, możemy widzieć antycypację chrześcijaństwa: „Lepiej słuchać Boga, nuż ludzi” mówi Antygona. Giussani tego dotyka.

Oto pod koniec XX wieku, Giussani, już pod koniec lat pięćdziesiątych, wie coś, co my dzisiaj wiemy na pewno. Kilka dni temu otrzymałem scenariusz napisany przez znanego, polskiego twórcę filmowego, w którym dwie trzecie dialogów jest rozmową na temat istnienia lub nieistnienia Boga. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem żeby lepiej tego filmu nie robił, bo już takich pytań nikt sobie nie zadaje. Można o tym nie mówić, można milczeć. Giussani tutaj dotyka problemu rozumu i proponuje: tkwijcie w realizmie, tkwijcie w rzeczywistości, tkwijcie w działaniu empirycznym, nie bójcie się doświadczenia, rozum do tego jest dany. Rozum jest dany do odkrywania tajemnicy, ponieważ ta metafizyka, ona jest naprawdę, dobro jest dotykalne, piękno jest dotykalne, to wszystko jest empirycznie sprawdzalne.

Oto dzisiaj, pod koniec XX wieku, kiedy mogliśmy spojrzeć na naszą planetę z odległości, wiemy lepiej i więcej na temat nieskończoności i tajemnicy, niż kiedykolwiek. Oto rozum i doświadczenie, o którym Giussani pisze dużo wcześniej: jest dzisiaj dla nas ewidentne, że ostatecznej odpowiedzi nigdy nie będzie i ten wzór, który on nam dzisiaj proponuje, który mówi o energii ludzkiej, którą ja bym nazwał nostalgią, że z tej nostalgii wynika energia i pcha nas jeszcze w kierunku większej tajemnicy. Chociaż jeszcze więcej wiemy, tej odpowiedzi na ostateczne pytanie nie będzie. I proszę Państwa, to jest propozycja na ten czas, na te okoliczności, na tę sytuację, w której żyjemy. Jest to propozycja fantastyczna. Rozmowy o człowieczeństwie, o tajemnicy, rozmowy o tym, żeby znaleźć się we wspólnocie wiary. Ale tak naprawdę, żeby ta wiara nie doznawała ideologizacji, z czym mamy do czynienia co godzinę, codziennie, co tydzień, co miesiąc. Spotykam się z tym bardzo często na płaszczyźnie parlamentarnej, na płaszczyźnie różnych wspólnot ludzkich itd. Oto ochrona, czy też obrona tej nostalgii, która chce tajemnicy, może być tylko poprzez niedopuszczenie ideologów do tej sfery przeżywania człowieka, która jest istotą człowieczeństwa w sumie. Co można powiedzieć? Można powiedzieć, że tego rodzaju teksty ukazują się za późno, dla mnie na pewno, dla mnie na pewno. Czego może sobie życzyć? Aby moje wnuki wpadły na tego rodzaju katechetów. Dziękuję bardzo.

Żeby Państwa wciągnąć w kupowanie tej książki, to chcę przytoczyć taki smaczek. Gdzieś Giussani wyciąga list napisany do znanego, świetnego matematyka włoskiego Severiego i z tego listu wyciąga taki fragment. Einstein pisze: „Kto nie uznaje niezgłębionej tajemnicy, w ogóle nie powinien być uczonym”. No więc, jeżeli z takich ust coś takiego pada, no to zostajemy wciągnięci chyba w tę lekturę i propozycję. Giussani mówi: „doświadczamy tajemnicy przez doświadczenie życia. Ja proponuję: spróbujmy doświadczać życia przez doświadczenie Giussaniego, a dotkniemy tajemnicy.

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją