Ślady
>
Archiwum
>
2002
>
Biuletyn nr 5
|
||
Ślady, numer specjalny / 2002 (Biuletyn nr 5) Ĺwiadectwa ĹwiÄty MikoĹaj przyszedĹ Urszula JuĹź na schodach powitaĹa nas rozeĹmiana buzia Grzesia, a zaraz potem ukazaĹy siÄ inne. Tym razem dzieci czekaĹy szczegĂłlnie niecierpliwie â przecieĹź miaĹ przyjĹÄ z nami Ĺw. MikoĹaj. Ciociu, czy bÄdzie dzisiaj ks. Jurek? Zawsze przy powitalnych uĹciskach pada to pytanie. I rzeczywiĹcie, historia naszej przyjaĹşni z dzieciakami z Domu Dziecka przy ul. Zygmunta Starego w Gliwicach jest zwiÄ zana z osobÄ ks. Jurka Krawczyka, podobnie zresztÄ jak historia naszych gĂłrnoĹlÄ skich (pyskowickiej, gliwickiej i bytomskiej) wspĂłlnot. Po pieszej pielgrzymce do CzÄstochowy, jesieniÄ 1992 roku jedna z uczestniczek SzkoĹy WspĂłlnoty w Pyskowicach zauwaĹźyĹa moĹźliwoĹÄ podzielenia siÄ przeĹźywanÄ radoĹciÄ wiary z wychowankami tego domu. ZaproponowaĹa przygotowanie dla nich prezentĂłw z okazji Ĺw. MikoĹaja. PomysĹ siÄ spodobaĹ i zrodziĹ gest, ktĂłry trwa do dziĹ. Trwa i pomaga pamiÄtaÄ â wciÄ Ĺź na nowo odkrywaÄ, jak bardzo, kaĹźdy z nas zostaĹ obdarowany przez spotkanie charyzmatu Komunia i Wyzwolenie. Kiedy powstaĹa wspĂłlnota Ruchu w Gliwicach, jakby naturalnie podjÄĹa rĂłwnieĹź tÄ propozycjÄ. Potem wĹÄ czyli siÄ teĹź przyjaciele ks. Jurka z Bytomia. Nie robimy niczego nadzwyczajnego. Staramy siÄ, na ile tylko jest moĹźliwe, zaproponowaÄ dzieciom raz w miesiÄ cu wspĂłlnÄ zabawÄ. Odwiedzamy je w niedzielne popoĹudnie i spÄdzamy razem dwie, trzy godziny. Prowadzimy gry zespoĹowe, plÄ sy, Ĺpiewamy. Dzieci bardzo lubiÄ konkursy, w ktĂłrych mogÄ zaprezentowaÄ róşne swoje umiejÄtnoĹci. JesteĹmy wĂłwczas przyjaznÄ widowniÄ , co jest im bardzo potrzebne. Przede wszystkim jednak waĹźna jest sama nasza obecnoĹÄ. MogÄ wejĹÄ na kolana, przytuliÄ siÄ. Z okazji Ĺw. MikoĹaja i na ĹwiÄta Wielkanocne przygotowujemy sĹodkie prezenty. ByĹy teĹź, koĹczÄ ce rok szkolny, wyjazdy za miasto z ogniskiem i oczywiĹcie nasz udziaĹ w uroczystoĹciach Pierwszych Komunii. Spotkania z dzieÄmi staĹy siÄ okazjÄ do wyraĹźania naszej jednoĹci i zarazem do uĹwiadomienia sobie potrzeby ciÄ gĹego bĹagania o jej pogĹÄbianie i trwanie. Przygotowanie spotkania ze Ĺw. MikoĹajem to rĂłwnieĹź przygotowanie gĹĂłwnego bohatera. Dzieci pytajÄ : czy bÄdzie Ĺw. MikoĹaj? I miĹo jest odpowiedzieÄ âtakâ. Natomiast wczeĹniej we wspĂłlnocie trzeba pytaÄ: czy bÄdziesz Ĺw. MikoĹajem? I rĂłwnie miĹo jest usĹyszeÄ âtakâ. Niestety tym razem byĹo to trudne (w naszych wspĂłlnotach przewaĹźajÄ kobiety). Ostatecznie zgodziĹ siÄ Tomek z Bytomia. OmĂłwiliĹmy jego wejĹcie, strĂłj i mogĹam z uĹmiechem odpowiedzieÄ Grzesiowi i innym: âOczywiĹcie, wkrĂłtce przyjedzie, razem na niego poczekamyâ. W pokoju wychowawcĂłw dowiedziaĹam siÄ, Ĺźe Ĺw. MikoĹaj juĹź czeka w Ĺwietlicy. OkazaĹo siÄ, Ĺźe to wcale nie ten, o ktĂłrym myĹlaĹam: Pyskowice przywiozĹy piÄknie przebranego Krzysztofa. Moment niepewnoĹci: jak to, przecieĹź ustalaliĹmy, po co tyle zamieszania, kto niedosĹyszaĹ, sÄ poza tym telefony. Nie byĹo jednak czasu na pretensje i wzajemne wyrzuty, emocje musiaĹy poczekaÄ i spokojnie znaleĹşliĹmy wyjĹcie: przyjechaĹo tego roku dwĂłch Ĺw. MikoĹajĂłw. Dzieci nie byĹy tym zmartwione. Szybko ustaliĹy, Ĺźe jeden jest stary, drugi mĹodszy i miaĹy wiele uciechy (mogĹy siÄ Ĺatwiej âdopchaÄâ na mikoĹajowe kolana). Spotkanie byĹo bardzo radosne. Radosne wyjÄ tkowo, bo w taki prosty sposĂłb ukazaĹo, Ĺźe jest KtoĹ, kto mimo naszych bĹÄdĂłw i nieporozumieĹ tworzy jednoĹÄ, w ktĂłrej doĹwiadczamy piÄkna. ByĹ jeszcze jeden waĹźny moment i prezent mikoĹajkowy dla nas: doĹwiadczenie Ĺźe naszÄ obecnoĹÄ dostrzegajÄ z wdziÄcznoĹciÄ takĹźe wychowawcy. A wĹaĹciwie to nie naszÄ , ale tÄ ObecnoĹÄ, ktĂłrÄ rzeczywiĹcie z sobÄ nosimy.
|