Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2001 > Biuletyn wakacje 2001

Ślady, numer 0 / 2001 (Biuletyn wakacje 2001)

Dotknięcie Boga

Rekolekcje Bractwa CL, RImini 2001

Luigi Giussani


Mogłem śledzić waszą drogę w sposób, w jaki Pan mi pozwala, bardziej ograniczony i męczący niż wcześniej. Ale w naszym życiu wszystko jest droga Boga. W każdym razie nie ma innej formuły, tylko ta, żeby czynić nasze serce w wymiarze moralnym – również w wymiarze moralnym – gotowym  i zdolnym do cierpienia ze względu na to, do czego Bóg nas uczynił – bo Bóg nas stworzył.

Ale, żeby zbytnio nie przedłużać waszego spotkania, powiem dziś, że jest jedna rzecz, która nie może umknąć naszej uwadze, której nie wolno nam zaprzepaścić: trzeba się modlić, w sensie dosłownym, to znaczy błagać (zaklinać) Tego, do którego przynależymy, błagać Tego, do którego przynależymy, aby nas nie powołał na próżno.

Każdego dnia jesteśmy powołani, w każdej godzinie jesteśmy powołani, w każdej minucie, w każdej chwili jesteśmy powołani. I rzeczywiście tym, co określa jakość ludzkiego „ja”, tym, co definiuje ludzkie ja względem wszystkich innych postaw ludzkich, tym, co określa jakość „ja” jest właśnie świadomość, że jest ono relacją z nieskończonością: na przykład kobieta szyje, szyje albo gotuje w kuchni, a jest relacją z nieskończonością. Tym, co charakteryzuje człowieka jest ów paradoksalny wymiar pomiędzy tym „bardzo niewiele”, jakim jesteśmy, „bezpiecznikiem topikowym”, jakim jesteśmy, pomiędzy odrobiną, którą jesteśmy a relacją konstytutywną, relacją konstytutywną, która jest relacja z Bogiem.

Ale nie chcę teraz ponownie rozważać spraw, które już wspólnie rozważaliście. Chcę po prostu powiedzieć: módlmy się, módlmy się, bo człowiek może się modlić również wtedy, gdy wykonuje jakiekolwiek inne prace. To jest intencja (zamysł), otwiera na intencję, jak w deszczowy dzień słońce, które przedziera się przez chmury, przebija chmury i rzuca światło na wszystko, czym jesteśmy i co czynimy.

Stosowałem w tym czasie, odkryłem w tym czasie całym sercem, wzruszony, formułę, „akt strzelisty”, jak się zwykło określać tego rodzaju formuły, formułę najpełniejszą, jaką można było wymyślić z chrześcijańskiego punktu widzenia: „Przyjdź Duchu Święty. Przyjdź przez Maryję”. Veni Sancte Spiritus. Veni per Mariam. Powtarzajcie tę formułę każdego dnia, w każdej godzinie, kiedy Pan wybiera was, aby dać się poznać: to jest chwila, w której wszystko na powrót się łączy i zdobywa, wszystko staje się jedno.

Veni Sancte Spiritus, ponieważ Spiritus est Dominus, Spiritus est Deus (Bóg jest Duchem, Duch jest Bogiem). Duch jest Bogiem, do którego przynależymy. Ponieważ Duch jest samoświadomością; a jeśli tę stosujemy należycie, to pozwala nam ona zrozumieć: człowiek rozumie, że przynależy, że jest przynależnością do Kogoś Innego. Jest przynależnością do Obecności, do Obecności, również tutaj, tajemniczej (tajemniczej, bo nie naszej. W pewnym sensie ta Obecność nie jest nasza; ponieważ jeśli jest z innego źródła nie jest z naszego źródła).

„Przyjdź Duchu Swięty” w każdym moim działaniu, „Przyjdź Duchu Swięty” w każdej mojej chwili. Veni per Mariam, i to jest właśnie... Madonna jest właśnie najbardziej ludzkim i przekonującym pociągnięciem, jakie Bóg wykonał w stronę ( na rzecz) swojego działania w człowieku.

Veni per Mariam. Pomyślmy o rozwoju tej kobiety i jej sposobie trwania w historii! Rzecz jasna z Boga, w Bogu jest fundament jej przynależności. Ale z drugiej strony Maryja jest całością (pełnią) człowieka, pełnią człowieka, która zostaje wywyższona do tego stopnia, iż staje się, zostaje uczyniona narzędziem koniecznym dla relacji z Bogiem (koniecznym nie w sensie bezpośrednim tego słowa, ale w jego sensie ostatecznym). Per Mariam, ponieważ nie popełniła błędu, Bóg nie pozwolił, aby ona była przedmiotem ataków demona, przeciwnika prawdy. Dziewica czysta i piękna: piękno jest znakiem, a ona jest nieomal sakramentalnym znakiem piękna, dla którego Bóg stworzył świat.

Jestem zadowolony, że przywołałem was do tego aktu strzelistego, do tej wschodzącej – nieustannie wschodzącej – chwały naszego chrześcijańskiego życia, do Veni Sancte Spiritus. Veni per Mariam  niech stanowi oparcie, nie się objawia jako psychologicznie jasne oparcie, ponieważ głęboko unerwione początkami, korzeniami.

Życzę wam, aby ten akt strzelisty, aby ten poryw szczerości i prostoty codziennie znajdował w waszych sercach miejsce dla przywoływania go, i żeby rzeczywistość ludzka mogła dojrzewać według owego ostatecznego porządku, dla którego jesteśmy stworzeni. I to jest przeznaczenie, i to jest to, czego nam często brakuje, ale co nie przestaje być aktualne ani na chwilę: Bóg, nawet na chwilę, nie może przestać być źródłem naszego szczęścia, naszego zysku.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją