Ślady
>
Archiwum
>
2001
>
Biuletyn nr 4
|
||
Ślady, numer 1 / 2001 (Biuletyn nr 4) Wydarzenia WÄdrowanie, ktĂłre trwa Bytomskie spotkanie uczestnikĂłw pielgrzymki KrakĂłw-CzÄstochowa 17 sierpnia uczestnicy tegorocznej pielgrzymki przyjechali do Bytomia, aby jeszcze raz patrzeÄ, co siÄ wĹaĹciwie wydarzyĹo miÄdzy Krakowem a CzÄstochowÄ kilkanaĹcie dni wczeĹniej. Bytomska wspĂłlnota z ks. Jurkiem podjÄĹa nas pierogami i tak spotkanie siÄ rozpoczÄĹo. Po obiedzie wspĂłlny Ĺpiew, krĂłtkie przypomnienie treĹci tekstu, nad ktĂłrym pracowaliĹmy podczas pielgrzymki i Ĺźywa rozmowa. Sam fakt spotkania z ludĹşmi, z ktĂłrymi siÄ szĹo, byĹ czymĹ niezwykĹym. PokazywaĹ, Ĺźe to co siÄ nam wydarzyĹo nie byĹo jednorazowe, ale trwa. Oto fragmenty tego, co mĂłwiliĹmy. Dagmara
Ania Huszczo IdÄ c wpadĹam w rutynÄ. TrzymaĹam siÄ kabla i szĹam. MĂłwiĹam sobie jutro bÄdzie inaczej, lepiej. PamiÄtam, jak ks. Beppe powiedziaĹ: âBÄ dĹşcie tu i terazâ. ZrozumiaĹam, Ĺźe mam siÄ angaĹźowaÄ juĹź teraz i byÄ sobÄ . UderzyĹo mnie teĹź, Ĺźe wszystko byĹo proponowane z podaniem racji. Czas rzeczywiĹcie byĹ wykorzystany na max.
Kasia (siostra Ani) Na poczÄ tku byĹam oporna wobec pielgrzymki. WydawaĹo mi siÄ to bez sensu. Nie dostaĹam siÄ na studia i to byĹo momentem przytĹaczajÄ cym, nie wiedziaĹam co mam robiÄ. Pielgrzymka pomogĹa mi odzyskaÄ radoĹÄ, widaÄ tak miaĹo byÄ.
Paulina Na poczÄ tku baĹam siÄ, Ĺźe nie dojdÄ. A potem byĹam bardzo szczÄĹliwa, jak zobaczyĹam wieĹźÄ klasztoru. PamiÄtam ludzi przy drodze, ktĂłrzy nam machali, pozdrawiali nas. ChciaĹam, Ĺźeby szli z nami. WydawaĹo mi siÄ banalne to, co oni robiÄ . WaĹźne byĹo, Ĺźe idziemy.
Marta Baraniecka Przed pielgrzymkÄ na spotkaniu w Lutyni, usĹyszaĹam sĹowa, ktĂłre mnie poruszyĹy: âTrzeba bĹagaÄ Tego, do Kogo siÄ przynaleĹźy, aby nas nie powoĹaĹ na próşnoâ. Na pielgrzymce ks. Beppe powiedziaĹ, Ĺźe nie chodzi o to, by modliÄ siÄ o formÄ powoĹania, Ĺźe przede wszystkim chodzi o dyspozycyjnoĹÄ serca. Jest we mnie radoĹÄ, Ĺźe szĹam z ludĹşmi z CL. Mam porĂłwnanie, bo wczeĹniej szĹam juĹź z WrocĹawia. Wiem, Ĺźe ta pielgrzymka to nie tylko moment, ktĂłry byĹ i siÄ skoĹczyĹ, ale on trwa.
Robert ze Zdzieszowic SzedĹem z pytaniem o swoje uczestnictwo w Ruchu. Moje projekty okazaĹy siÄ niczym wobec tego, co mi BĂłg wymyĹliĹ. OddaÄ siebie - trochÄ mi siÄ to jeszcze kĹĂłci, bo chciaĹbym oddaÄ siebie, ale zostawiÄ trochÄ dla siebie.
Asia z WrocĹawia Pielgrzymka nie byĹa tym, co myĹlaĹam. ByĹam przytĹoczona swoim grzechem, sĹaboĹciÄ . Nie wiedziaĹam czy dam radÄ. BaĹam siÄ zaproszenia do postawy: âzaryzykuj, oddaj wszystkoâ. Prowadzenie róşaĹca przemieniĹo mnie. JuĹź nie chciaĹam wracaÄ do swojej skorupy. PodobaĹo mi siÄ Ĺwiadectwo Giovanniego, ktĂłry powiedziaĹ: âWÄ tpliwoĹÄ jest lepsza niĹź nic, jeĹli siÄ przemieni w modlitwÄâ.
Magda Przed pielgrzymkÄ nie miaĹam nic wspĂłlnego z CL. Pierwsze dni to byĹo pytanie: Co ja tutaj robiÄ? Ale z czasem otwieraĹam siÄ na to, co siÄ dziaĹo. PrzeĹamaĹam siÄ. Tu jest moje miejsce.
Ewa HoĹownia ZnalazĹam swoje miejsce. Tu, w Ruchu, bardzo mi odpowiada to, co sĹyszÄ. Odkrywam to. RozmawiaĹam z ksiÄdzem Jurkiem o rutynie. WaĹźne jest to, co jest teraz. Nie to, co bÄdzie jutro. W kaĹźdym momencie coĹ siÄ dzieje. Jak dobrze przeĹźyÄ swoje Ĺźycie, kiedy siÄ Ĺźyje w rutynie? Trzeba byÄ poĹźyteczny, to my nadajemy ksztaĹt rzeczom.
Irek Pielgrzymka jest tradycjÄ w polskiej kulturze. My siÄ w niÄ wĹÄ czamy - dowartoĹciowujemy jÄ , a nie wprowadzamy nowoĹci. MoĹźna czerpaÄ z tradycji.
Daga Przed pielgrzymkÄ miaĹam w sobie strach, jak to bÄdzie, ZwykĹe ludzkie obawy, Ĺźe bÄdzie padaĹ deszcz, Ĺźe bÄdÄ bolaĹy nogi. O wiele Ĺatwiej jest powiedzieÄ, Ĺźe pielgrzymka jest ofiarÄ , niĹź rzeczywiĹcie przyjÄ Ä to, co siÄ wydarza. DoĹwiadczyĹam bardzo mocno, Ĺźe jestem zaleĹźna - od pogody chociaĹźby. Kiedy Ĺpisz w namiocie, bardzo zwracasz na to uwagÄ. Idzie siÄ bez wzglÄdu na pogodÄ. OtwierajÄ c co rano namiot wiedziaĹam, Ĺźe to, co tam bÄdzie, jest mi dane. Przy narastajÄ cym uczuciu bycia zaleĹźnym, umacniaĹa siÄ we mnie ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe te wszystkie okolicznoĹci sÄ dane przez Boga. Z kaĹźdym dniem, z kaĹźdym krokiem stawaĹam siÄ coraz bardziej wolna. Bardzo siÄ cieszÄ, Ĺźe szĹam wraz z przyjaciĂłĹmi z Ruchu. UwaĹźne prowadzenie pielgrzymki, wskazywanie racji przy propozycji kaĹźdego gestu, sprawiĹo, Ĺźe inaczej przeĹźyĹam ten czas. PamiÄtam, jak po wielkiej burzy, kiedy zalaĹo nam czÄĹÄ namiotĂłw, ksiÄ dz Beppe powiedziaĹ: âPamiÄtacie, jaka to byĹa potÄĹźna burza? A jest KtoĹ, Kto nad niÄ panuje. Jest BĂłg. I to On staĹ siÄ towarzyszem czĹowiekaâ. WaĹźne jest, aby trud pielgrzymowania zwiÄ zaÄ z konkretnÄ intencjÄ . Na poczÄ tku szĹam z proĹbÄ o dobrego mÄĹźa. KiedyĹ w koĹcu trzeba siÄ zaczÄ Ä o to modliÄ⌠Lecz w trakcie pielgrzymki moja intencja dojrzewaĹa. ZrozumiaĹam, Ĺźe siÄ trzeba inaczej modliÄ. Jak powiedziaĹ ktĂłregoĹ dnia ks. Beppe: âNie tylko mĂłdlcie siÄ o rozpoznanie swojego powoĹania, ale o otwarte oczy na rzeczywistoĹÄ i pytajcie Pana Boga, gdzie Mu jesteĹcie potrzebniâ. |