Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2005 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2005 (lipiec / sierpień)

Hiszpania

Dryfowanie nihilizmu. Historia totalitarnej inicjatywy w Państwie prawa

Zmiana hiszpańskiego prawa cywilnego. Jak przebiegały miesiące zmagań kulturalnych ruchu Comunione e Liberazione?

Javier Prades


Zmiana hiszpańskiego prawa cywilnego, umożliwiająca zawieranie tak zwanych małżeństw homoseksualnych przeczy zdrowemu rozsądkowi, naturze i historii Zachodu. Ostatnie przedsięwzięcie rządu Zapatero, wprowadzone dzień po zamachu z 11 marca 2004 r. Kościół na celowniku.

Jak przebiegały miesiące zmagań kulturalnych ruchu Comunione e Liberazione? Jaki przyjęto punkt widzenia dla wydania niezależnego wobec dominującej mentalności osądu? Pilnie potrzebne staje się ponowne podjęcie zagadnień wychowawczych.

Wypowiadają się Javier Prades oraz cieszący się dużym autorytetem dziennikarze z Madrytu.

 

Po zamachach 11 marca i przełomie związanym z wyborami z 14 marca 2004 r. w rzeczywistości hiszpańskiej nastąpił przewrót. Partia Socjalistyczna wybrała radykalna politykę, narzucając społeczeństwu utopijny program, stworzony nie na podstawie realnych żądań społecznych, ale własnych, ideologicznych roszczeń. Najnowsze, wprowadzone w życie reformy ustawodawcze – wszystkim już znane – realizują podwójne roszczenie: starają się odrzucić próbę buntu roku 68, „buntu przeciw ojcu” (w szerszym znaczeniu wyrażenia: buntu przeciw wszystkiemu, co było wcześniej, co zostało dane), chcą także wyprzedzić okres przejściowy polityki hiszpańskiej i Konstytucję z 78 r. Paradoksalnie, jest to rząd instancji realizującej politykę zerwania ugody społecznej i konstytucyjnej, na jakiej opierało się współistnienie ostatnich 30 lat naszej historii.

 

Przebudzenie sumień

Władza polityczna – wpierana przez bardzo potężne sektory mediów – tworzy sytuację społecznego i kulturalnego wyzwania, zmuszającą do zajęcia stanowiska. Wyzwanie takie przynosi nieoczekiwaną sposobność, do przebudzenia własnej świadomości i zaangażowania się w działanie na rzecz dobra naszego narodu. Przed opisaniem jak zostaliśmy wzburzeni w minionym roku, dobrze będzie zaznaczyć, że już w ostatnich latach rządów Partii Ludowej ukazywały się nasze osądu dotyczące poczynań niesprawiedliwych dla społeczeństwa lub Kościoła. Wystarczy wskazać oświadczenia zaproponowane w sprawie wojny w Iraku i prób wykorzystywania Kościoła hiszpańskiego jako narzędzi w walce prowadzonej miedzy partiami odnośnie przeciw działania terroryzmowi.

Poruszyła nas bardzo natarczywość z jaką ks. Giussani w interwencjach na temat wojny przywoływał konieczność wychowania, odpowiedniego do sytuacji w jakiej żyjemy, to znaczy zgodnego z najgłębszymi potrzebami ludzkiego serca. Opierając się na tym osądzie przyjęliśmy stanowisko, zarówno wobec wydarzeń społecznych i politycznych (zamachy, wybory rządowe i europejskie, referendum nad Konstytucją Europejską), jak też w polemikach z innymi stanowiskami laickimi i katolickim.

 

Oryginalny wkład

Naszym najbardziej oryginalnym wkładem – jako osąd i działanie – jest przywoływanie sprawy wychowania zakorzenionego w głównych czynnikach doświadczenia chrześcijańskiego. Czynimy to wychodząc od wnętrza podejmowanych problemów. W normalnych ludziach istnieje jeszcze otwartość na potrzebę życia w pełni ludzkiego. Być może została ona osłabiona przez dominującą mentalność, ale nie wymazana.

W rzeczywistości nieużytecznym jest zrzucenie winy na rząd lub przypisanie jej pewnej, obcej dla tradycji chrześcijańskiej ideologii, nawet jeśli znamy ciężar tych czynników. Musimy pytać o rezultaty wychowania w naszym kraju. Co w tej dziedzinie nie funkcjonuje? Wychowanie państwowe zagubiło własne odniesienia do ideału, zostało zredukowane do czystego nauczania i usiłowania utrzymania dyscypliny, jak zresztą wskazuje wielu przedstawicieli lewicy. Wychowanie oparte na umowie konwencyjnej (szkoły powstałe z inicjatywy społecznej, subwencjonowane przez Państwo) stanowi jednak 30-40%całości i jest w większości katolickie. Zatem, w całej złożoności sytuacji musi zostać wymienione poważne niedomaganie wychowania udzielanego w szkołach katolickich – wykazują one tym samym małą zdolność rodzenia dojrzałych osobowości – oraz niemal całkowity brak chrześcijańskiego wychowania zmysłu religijnego człowieka. Przez wiele pokoleń związek miedzy osobą i jej przeznaczeniem – czyli jej szczęściem – był utożsamiany niemal wyłącznie z „musieć”. Nauczyciele, rodzice, księża zapewniali szczęście – wskazując raczej na przyszłe życie – o ile w jasny sposób proponowali powinności, które, poprzez wychowywanie wolności prowadziły do spełnienia. Słowo „pragnienie” okazywało się dla nich nieobecne, zarówno w słowniku jaki w praktyce wychowawczej. Nic dziwnego, że taka redukcja Faktu chrześcijańskiego i natury serca człowieka uczyniła przynależność do Kościoła formalnością. Utożsamia się ją z porzuceniem lub pozostaniem w ramach pewnej tradycji czysto społecznej. Propozycja wychowawcza Giussaniego pozwala na rozpoznanie Boga jako czynnika wewnętrznego (i transcendentnego) w ludzkim doświadczeniu, w taki sposób, że widzi się siebie jako stworzonego, jako dziecko, a nie władcę (i tu może się zakorzenić owo „musieć”). Zostają także zniesione wszelkie formy „zniewolenia”, ponieważ Bóg nie jest już postrzegany jako ostateczna granica mojego pragnienia, ale jako wewnętrzny warunek jego możliwości. W tym znaczeniu Bóg, który stał się człowiekiem w Chrystusie, spotyka i może spełnić wymogi wolności współczesnej młodzieży. Jeśli wymogi te, pozbawione są jakiegokolwiek odniesienia transcendentnego, wyrażają się konkretnie jako rozgoryczenie pragnieniem, a zatem niezadowolenie.

 

Brak pytania

Po 11 marca szczególnie uderzającym stał się dla mnie fakt, że w publicystyce hiszpańskiej okazało się niemożliwe uznanie szczerego religijnego pytania, powodowanego przez ogromną tragedię zamachów. Zupełnie, jakby odniesienie do Boga nie było czymś koniecznym – jeśli nie wprost gwałtownym – aby na ofiary i straszne następstwa rzezi popatrzeć po ludzku. Nie słyszało się nawet krzyku rozpaczy czy gniewu. Kultura „intelektualistów” obwieściła: można się obejść bez Boga. Taka cenzura ludzkich pytań, które jednak w ukryciu pozostają, jest już sama w sobie zwiastunem wielkich strat w dziedzinie obywatelskiego współistnienia.

W ostatnich latach staramy się utożsamić z całościową propozycją życia, jaką kierował do każdego z nas i do wszystkich ks. Gius. Kiedy publicznie zajmujemy stanowisko w określonej sprawie – od udziału w wielkich manifestacjach 12 marca oraz 4 i 18 czerwca, po wydanie ulotek z naszym osądem – jak też kiedy podejmujemy gest spotkania, są to próby pomagania sobie w patrzeniu na rzeczywistość jako na dar, dar wzywający naszą wolność do przylgnięcia i do budowania społeczeństwa.

Dawane przez Carróna świadectwo na temat pracy Szkoły Wspólnoty otwiera drogę. Staje się też źródłem inicjatyw ze strony niektórych dojrzałych. Myślę przede wszystkim o dziełach wychowawczych powstających w Villanueva de la Cañada i w Madrycie, ale też o hiszpańskiej grupie Famiglie per l`accoglienza (Rodziny gościnne – rodziny przyjmujące młodzież i dzieci potrzebujące rodzin zastępczych, inicjatywa zrodzona w środowisku Cl we Włoszech – przyp. tłum.) i o wszystkich zaangażowanych w towarzyszenie rodzinom. Nie można nie dostrzegać inicjatyw kulturalnych, jak Encuentro Madrid. Aby popierać świadomość, że wychowanie jest naszym największym dobrem, a zarazem naszą odpowiedzialnością wobec wszystkich, prowadzimy kampanię zatytułowaną „Czas wychowywać”. Rozpoczynając od czerwca, przez cały rok, osoby i wspólnoty będą pracować nad pogłębieniem i szerzeniem wychowawczej koncepcji ks. Giussaniego, angażując w to przedsięwzięcie jak najwięcej różnych osobistości i środowisk społecznych. Celem jest pobudzanie rzeczywistości ludu.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją